Akademia

Anima Mundi

 

Kalendarium

Pamięć i łzy. Pieśń o Łemkach

Organizatorzy:
Akademia Anima Mundi – studenci i słuchacze Studium Sztuki Fotografii

Miejska Biblioteka Publiczna im. Stanisława Gabryela w Gorlicach

Wernisaż 9 października 2020


Pamięć i łzy. Pieśń o Łemkach” jest zaproszeniem do podróży do świata Łemków. Poszczególne obrazy ułożone zostały w oparciu o pięć kategorii – antropologię, historię, socjologię, religię i gender. Prowadzą one widza drogami i bezdrożami Łemkowszczyzny – szlakiem wyznaczonym przez cmentarze, kamienne krzyże, przydrożne kapliczki, kierując go do starych wsi, rozciągających się wzdłuż rzek i potoków Beskidu Niskiego.

Wystawa prezentuje ponad 60 fotografii wykonanych w cyjanotypii – XIX wiecznej monochromatycznej technice fotograficznej. Obrazy poddano dodatkowo wieloetapowemu tonowaniu i kolorowaniu.

„Pieśń o Łemkach” to fotograficzno-malarska opowieść o odnajdywaniu wartości życia we wszystkich jego przejawach. Nabożne zaangażowanie w to, co daje los, wytrwałe znoszenie trudu codziennego życia uświęcają zwykłe czynności, wynosząc je do rangi sacrum. Wówczas pojęcia takie jak dom, praca, tradycja, wiara, przemijanie i cała ziemska wędrówka wypełnione są sensem, nabierają większego znaczenia, stają się odpowiedzią na najgłębsze tęsknoty każdego człowieka. Widziana w szerszym kontekście, wykraczającym poza świat Łemków, wystawa stawia pytania o kondycję ludzką.

więcej informacji tutaj >>>

Spotkania ze sztuką wystawa „Kraków 1900” Muzeum Narodowe w Krakowie, Kamienica Szołajskich, 7 lipca, godz. 14

Wystawa "Kraków 1900" koncentruje się na atmosferze miasta, jego mieszkańcach, ich pracy, poglądach, ale przede wszystkim na sztuce, która odzwierciedlała wszystkie najnowsze, europejskie trendy artystyczne. Będzie pokazywać Kraków jako miasto kontrastów, w którym doszło do zderzenia konserwatywnej, ceniącej urzędnicze kariery, galicyjsko-mieszczańskiej mentalności z artystami, dekadencką cyganerią, gorszycielami odrzucającymi wszelkie, tak żywe w Krakowie ideały i konwenanse.


Z jednej strony Kraków tego czasu był miastem zaściankowy, ale z drugiej aspirował do miana “Polskich Aten” i “duchowej stolicy Polski”. Kraków Tarnowskich i Potockich słuchał odgłosów stolicy miłościwie panującego, Kraków artystów i cyganerii, Akademii i teatru – nowin ze stolicy świata.


Artes Poeticae

Ogrody biblijne

Muszyna, 22 sierpnia 2020

W ramach cyklu Artes Poeticae odwiedzamy ogrody biblijne i traktujemy to jako jeden z wielu elementów składających się na przygotowania do przyszłorocznej wyprawy majowej. Osią naszych rozważań jest Raj i odwieczna, wpisana w człowieka tęsknota za rajem, oraz co z tym związane - rozmaite o nim wyobrażenia.

Naszym przewodnikiem po ogrodach biblijnych jest Pani prof. Zofia Włodarczyk, pracownik naukowy Katedry Roślin Ozdobnych na Wydziale Biotechnologii i Ogrodnictwa Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie, absolwentka teologii na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie, inicjatorka i założycielka takich ogrodów w Polsce.

Są one prawdziwą encyklopedią wiedzy, nie tylko z zakresu gatunków biblijnych, ale także ich symboliki oraz ze względu na zapisany w nich rozległy wykład teologiczny.


Te próby odkrywania raju, próby interpretowania raju są próbą wyjścia poza słowo, poza do-Słowność. Poza pragnienie umiejscowienia Raju w czasie i przestrzeni, kategorii odległych, ale jednak określonych: „dawno temu”, na początku dziejów oraz „daleko tam”, w odległych krainach.

Słowami opisać go mogą tylko obdarzeni szczególnym darem - poeci.

Być może lektury i poszczególne wyjazdy przybliżą nas do zrozumienia, którego owocem będzie wyprawa majowa.


„Istnieje błędny pogląd, że tradycja jest czymś podobnym do masy spadkowej i że dziedziczy się ją mechanicznie, bez wysiłku, dlatego ci, którzy są przeciw dziedziczeniu i niezasłużonym przywilejom, występują przeciw tradycji. A tymczasem w istocie każdy kontakt z przeszłością wymaga wysiłku, pracy, jest przy tym trudny i niewdzięczny, bo nasze małe „ja” skwierczy i broni się przed nim.”

Zbigniew Herbert, „Labirynt nad morzem”

Wystawa

Artes poeticae

Daleki widok jako kategoria estetyczna

Ponidzie, 18 lipca 2020

Każdemu znane jest miłe uczucie zachwytu dalekim widokiem. Dużą przyjemność sprawia nam doświadczanie znanych, ale również poznawanie nowych, zwykle niedostępnych naszym oczom obrazów. Miejsca, które dają możliwość ogarnięcia wzrokiem dużego obszaru, są odwiedzane z ochotą przede wszystkim dlatego, że odczuwanie przyjemności związanej z dalekim patrzeniem bliskie jest wszystkim ludziom. Szerokie panoramy stwarzają sposobność do zadumy i refleksji, są także źródłem wrażeń estetycznych. Oddalenie usuwa nieistotne szczegóły. Skrywa brzydotę, uwypuklając harmonię kompozycji widoku. Praca z fotografią kładzie nacisk na kategorię dalekiego widoku w aspekcie dostarczanych przeżyć.

Na przełomie XVII i XVIII wieku, dzięki angielskim intelektualistom: filozofom, poetom, pisarzom i krytykom, natura przestała być tylko tłem i stała się przedmiotem głębokiego zainteresowania. Przestała odgrywać rolę teatralnej scenerii dla ludzkiej aktywności lub przedmiotu kontemplacji. Otrzymała nowe zadanie, miała „koić i uszlachetniać, była prześwietna, boska i doskonała, a Porządek Natury pozwalał – jak pisał w 1709 roku Earl of Shaftesbury – doświadczać harmonii myśli”. Propagowany przez Anglików zachwyt nad „dziką naturą”, czyniący z niej obiekt admiracji i podziwu, pozwolił docenić walory krajobrazu, a to miało już bezpośredni związek z dalekimi widokami.

Nowe myślenie o widokach, jako elemencie kompozycji ogrodu, zostało wsparte wynalezieniem ha-ha. Była to niewidoczna z daleka fosa. Jedną z jej ścian tworzył mur oporowy, uniemożliwiający intruzom wejście do ogrodu, nieprzeszkadzający jednak w kontakcie widokowym z okolicą. Ten sposób zatarcia granic ogrodu wynaleziono we Francji. Do Anglii, ojczyzny ogrodów swobodnych, wynalazek ten przedostał się zapewne dzięki Johnowi Jamesowi, który opisał go w swojej książce. Dzięki zastosowaniu ha-ha ostatecznie zniknęły widzialne granice ogrodów, dzięki czemu możliwe stało się nieograniczone otwieranie widoków na zewnątrz, uwzględniające w kompozycji dalszą okolicę: pola, wieś, łąki i lasy. W Anglii nawoływał do tego Joseph Addison, a w Polsce liczni właściciele majątków ziemskich, między innymi Izabella Czartoryska, Franciszek Ksawery Giżycki, Dezydery Chłapowski, który w Wielkopolsce wprowadzał zadrzewienia śródpolne, porządkował przebieg dróg i sadził żywopłoty odgradzające różne rodzaje upraw.

Przemyślny szlachcic
i obłędny rycerz.
O ideale pięknego życia.

Pałac Lenno, 11-14 czerwca 2020


Wracamy na Dolny Śląsk, niemal w te same miejsca, które poznawaliśmy w zeszłym roku, aby kontynuować rozpoczęty wówczas wątek. Poprzez epitafia wkroczyliśmy w tematykę rycerstwa, rozmawialiśmy o przedstawieniach rycerzy cnotliwych, zasłużonych, oraz takich, którzy w inny sposób zapisali się w pamięci.
W tym roku podróż trwa dalej. Chcemy dokładniej poznać świat rycerskich ideałów i według tego klucza zaproponowaliśmy lektury, których lista - oczywiście - może być znacznie dłuższa. Nie tylko dlatego, że idea ta kształtowała się na przestrzeni wielu wieków, ale także i dlatego, że była różnie rozumiana, a przede wszystkim - bardzo różnie realizowana.
Uczestnicy dyskusji rozpoczętej w ramach przygotowań do pleneru zaproponowali, aby punktem odniesienia dla rozważań o idei rycerskości stał się Katechizm Rycerski A.K.Czartoryskiego: „Może on stanowić dla nas umowną oś, na której konkretne, zawarte w nim cnoty oraz ich przejawy na przestrzeni dziejów (jak np. wdzięczność, odwaga, uczciwość) wyznaczać będą perspektywę, z której będziemy przyglądać się bohaterom naszych lektur (być może oni będą przyglądać się również nam) oraz odczytywać, niczym z epitafiów, przekaz, jaki nam po sobie zostawili.”
Czy wobec tego Don Kichot i Alfons van Worden wierzą w te same ideały i te same ideały realizują?

Don Kichota zna każdy. Pytanie - którego Don Kichota?
Powszechnie rozpoznawalny jest jego wizerunek jako wysmukłego jeźdźca siedzącego na równie jak on wysmukłej szkapie, który podróżuje w towarzystwie jadącego na ośle korpulentnego giermka. Takim malował go Salvador Dali, takim rysował Picasso i takim przedstawiał Gustave Doré. To walczący z wiatrakami marzyciel, zmierzający do swego ideału wbrew wszelkim przeciwnościom losu, a że napotyka ich po drodze niemało i nie zawsze z potyczek wychodzi obronną ręką (choć zawsze ratując honor), toteż najczęściej budzi pełną sympatii wyrozumiałość, rozbawienie, dobrotliwe pobłażanie.
A jednak wrażeń płynących z bliższego poznawania osoby Don Kichota podczas lektury nie da się sprowadzić do rozbawienia jego niefortunnymi przygodami. Czy dzieje się to za sprawą kolejnych siniaków, guzów, wymierzanych mu razów, kopniaków i niewybrednych żartów, czy też przez to, że nieszczęsny bohater nieustająco się na nie naraża, wywołuje je, a może nawet prowokuje, nie wyciągając z tego żadnych wniosków, które na dłużej odmieniłyby jego los, faktem jest, że początkowe zdziwienie odbiorcy przeradza się stopniowo w zniecierpliwienie, rozdrażnienie, złość. Zrób coś wreszcie inaczej, chciałoby się krzyknąć.
Osobnego opracowania i to na gruncie dziedziny zgoła odmiennej wymagałoby udzielenie odpowiedzi na pytanie o przyczyny wspomnianego rozdrażnienia (…). To pytanie, którego uproszczona wersja mogłaby brzmieć: „dlaczego drażni nas coś w innych ludziach?”. („Don Kichot” to zresztą ulubiona książka Zygmunta Freuda.)
Kolejną płaszczyzną recepcji dzieła Cervantesa jest zatem postrzeganie losu Rycerza Smętnego Oblicza przez pryzmat własnych doświadczeń, indywidualnych tęsknot i osobistych zmagań odbiorcy. Don Kichot staje się wówczas postacią, która z wielkim poświęceniem, mierzonym ilością kolejnych porażek i zwycięstw, trzyma przed czytającym wierne zwierciadło. Kto wie, czy nie z tego po części wynika popularność książki oraz pogląd o jej ponadczasowości, każdy wszak wie o czym jest „Don Kichot”.

Pytanie o aktualność dzieła stawia w charakterystyczny dla siebie sposób Jorge Luis Borges. „Pierre Menard, autor Don Kichota” to opowieść o pisarzu, który w XX wieku jeszcze raz, zdanie po zdaniu, wiernie i bez wprowadzania jakichkolwiek zmian do oryginalnego tekstu, osobiście napisał „Don Kichota”.
Kim jednak jest ten Don Kichot, którego historię czterysta lat temu opisał Cervantes?
To człowiek przepełniony melancholią (rozpaczą?), który marzy o innych, lepszych czasach (czy lepszych niż to, co dzieje się w Hiszpanii w 1605 roku?), a klucz do nich odnajduje w średniowiecznej literaturze rycerskiej.

Kiedy siłą swej woli i wyobraźni próbuje żyć w świecie, o którym czytał, pragnie spotykać w nim rycerzy, księżniczki, zamki, smoki, olbrzymów i czarnoksiężników. Popełnia wydrwiony przez Cervantesa grzech dosłowności, co z kolei pozwala wnioskować o sugestii autora, iż on sam jest od tegoż grzechu wolny.
To samo z pewnością zaleca czytelnikowi, któremu pozostawia zadanie samodzielnego odnalezienia ukrytego przesłania książki.

Czy możliwe jest powstanie dzieła literackiego, które byłoby całkowicie wolne od kontekstu, w którym powstało?
Czy możliwa jest interpretacja dzieła całkowicie wolna od projekcji osoby interpretującej?



Plener

Wydarzenia